POLSKI ZWIĄZEK JUDO

rok założenia 1957

Jesteś tutaj

Mistrzostwa Polski w Warszawie: Ewa Konieczny - kolejnym celem są Igrzyska Europejskie 2019

Mistrzostwa Polski w Warszawie: Ewa Konieczny - kolejnym celem są Igrzyska Europejskie 2019
 
- Patrząc na moją 17-miesięczną przerwę od zawodów i zaledwie 3 miesiące od wznowienia treningów to jestem zadowolona z występu w Warszawie - mówi Ewa Konieczny (-48kg), która po raz 7 w seniorkach i 13 w karierze została Mistrzynią Polski.
 
Judoczka urodzona w Tarnowskich Gór (pochodzi z Piekar Śląskich, potem mieszkała w Nowym Chechle, obecnie w Bytomiu), a reprezentująca GKS Czarni Bytom w eliminacjach wygrała przed czasem z Anną Olejnik (UKS Gimnazjon Suchy Las) i Klaudią Wróblewską (KS Start Radom) oraz przegrała z Danutą Majcher (TS Wisła Kraków). W półfinale Ewa Konieczny pokonała Paulinę Szlachtę (UKS Judo Wolbrom), a w finale wygrała z Katarzyną Wiszniewską (UKS 3 Piła).
 
- Po ubiegłorocznych Mistrzostwach Europy w Warszawie byłam bardzo załamana i rozważałam zakończenie kariery. Kilka tygodni później okazało się, że muszę mieć dłuższą przerwę... A ja bardzo tęskniłam za matą. Mój synek Mikołaj urodził się 23 stycznia. Już niecałe 2 miesiące później zaczęłam lekko trenować, ale to był błąd. Za wcześnie. Podeszłam do tego zbyt ambicjonalnie i przekonałam się, że człowiek cały czas się uczy - powiedziała Ewa Konieczny.
 
Podopieczna trenera Przemysława Matyjaszka przyznała, że regularne treningi ogólnorozwojowe zaczęła od lipca, a treningi judo od obozu Makroregionu Śląskiego w Żywcu w drugiej połowie sierpnia. Miesiąc później zajęła 2 miejsce w zawodach Brno Cup w wadze -52kg.
 
- Dla mnie celem jest teraz zdobycie kwalifikacji na Mistrzostwa Europy, a właściwie Igrzyska Europejskie 2019. Chcę się skupić solidnie na bliższych celach, a czas sam pokaże. Chociaż oczywiście nie jest tak, że nie myślę o Igrzyskach Olimpijskich w Tokio - mówi 13-krotna złota medalistka MP, wliczając zwycięstwa we wszystkich kategoriach wiekowych.
 
Ewa Konieczny dodała, że judo jest jak choroba, jak nałóg, ale w pozytywnym słowa tego znaczeniu. - Fakt, sprawia czasem wiele bólu i cierpienia, i czasem człowiek czuje się bezsilny wobec innych ludzi, ale to jest chyba cały urok. Wróciłam do tego sportu, bo po pierwsze bardzo mi tego wszystkiego brakowało: adrenaliny na zawodach, zmęczenia, reprezentowania kraju, możliwości zapisania się w historii. Po drugie, jeszcze nigdy nie czułam takiej potrzeby, żeby ktoś był ze mnie tak dumny, a taką osobą, którą kocham ponad życie jest mój syn Mikołaj.