Kwalifikacje olimpijskie w judo są już na finiszu. W ostatnich tygodniach rywalizacji o Igrzyska w Paryżu, reprezentanci Polski wezmą udział w Mistrzostwach Europy i Świata oraz turniejach rangi Grand Slam.
- O nominacjach na poszczególne zawody zadecydowała strategia startów. Niektórym judoczkom liczą się punkty z IJF Masters z sierpnia 2023 roku z Budapesztu, dlatego np. Aleksandra Kaleta, Katarzyna Sobierajska i Beata Pacut-Kłoczko nie startują w ME w Chorwacji. Chodzi o tzw. szóste okienko w kwalifikacjach – mówią trenerzy reprezentacji Jacek Kowalski i Marek Kręcielewski.
Punktacja turniejów cykl IJF Tour sprawia ponadto, że korzystniejszy jest występ w Grand Slam niż Mistrzostwach Europy. Za 3 miejsce w ME otrzymuje się 350 punktów, czyli mniej niż za 5 pozycję w GS – 360 pkt.
- Bierzemy także pod uwagę „ekonomię” wysiłku, bo przecież czeka nas maraton startów. Możemy założyć, że trzeba wygrać 4-5 walki w drodze po medal ME, jednocześnie 2-3 pojedynki po 5-7 miejsce w Grand Slam. Na początku maja są dwa turnieje z rzędu Grand Slam, więc potencjalnie dużo więcej punktów do wywalczenia – podkreślili nasi szkoleniowcy.
W ME w Zagrzebiu (25-27.04) wystąpią -57kg Arleta Podolak, -63kg Natalia Kropska, -70kg Eliza Wróblewska, +78 kg Urszula Hofman oraz -81kg Paweł Drzymał, -100kg Piotr Kuczera, +100kg Kacper Szczurowski, +100kg Grzegorz Teresiński.
Następnie Biało-Czerwoni startować będą w Grand Slam w Duszanbe (03-05.05) i Astanie (10-12.05) i głównej imprezie pierwszego półrocza Mistrzostwach Świata w Abu Dhabi (19-24.05).
- Bardzo dobry start w Tadżykistanie może sprawić, że dana osoba zostanie wycofana z Kazachstanu i będzie szykować się już do MŚ w Zjednoczonych Emiratach Arabskich – dodali trenerzy Marek Kręcielewski i Jacek Kowalski.