To był znakomity występ polskich judoczek. Po sobotnim zwycięstwie Arlety Podolak (-57kg), dziś złote krążki turnieju European Open w Warszawie zdobyły Katarzyna Kłys (-70kg) i Beata Pacut (-78kg). Polki wygrały klasyfikację medalową w Arenie Ursynów.
Przed stołecznymi zawodami w ekipie Biało-Czerwonych panował optymizm, ale nikt nie przewidział, że reprezentantki Polski zdobędą aż 3 złote medale. Trzeba pamiętać, że nie wystąpiły wszystkie kadrowiczki, w tym srebrne medalistki European Open z 2014 roku Ewa Konieczny (-48kg) i Halima Mohamed-Seghir (-63kg). Zabrakło też innych kontuzjowanych judoczek, należących do liderek drużyny narodowej Agaty Ozdoby (-63kg) i Darii Pogorzelec (-78kg).
Świetna sobotnia postawa Arlety Podolak (złoto) i Anny Borowskiej (brąz w tej samej wadze) sprawiły, że 2 dzień rywalizacji miał być równie dobry, a może i lepszy. Z numerem jeden rozstawiona była Katarzyna Kłys i krakowianka w barwach KS Polonia Rybnik nie zawiodła oczekiwań. Pokonała 1 karą Elvismar Rodriguez (Wenezuela), w ćwierćfinale w 19 sek wygrała z Patriciją Brolih (Słowenia),a w półfinale znów 1 shido przesądziło o zwycięstwie z Lolą Mansour (Belgia). W finale pokonała w 2,5 min Naranjargal Tsend-Ayush (Mongolia).,
Odkryciem turnieju okazała się 20-letnia Beata Pacut (GKS Czarni Bytom), która dopiero rozpoczyna seniorską karierę. W wadze -78kg zdobyła już srebro Mistrzostw Europy Juniorek i brąz Mistrzostw Świata Juniorek. W tamtym sezonie wywalczyła brąz Młodzieżowych Mistrzostw Europy i 5 miejsce MŚ Juniorek, ale już w wadze +78kg.
W Warszawie chyba nie było osoby, która przewidziałaby końcowy triumf Beaty Pacut. Ale zawodniczka mówiła, że mocno w siebie wierzyła, podobnie jak i trener Przemysław Matyjaszek, który wspierał ją z Pragi, gdzie pojechał pomagać wracającemu na tatami po rocznej przerwie Pawłowi Zagrodnikowi.
Beata Pacut wygrała dziś z zajmującą 36 miejsce w rankingu światowym Lkhamdegd Purevjargal (Mongolia) - waza-ari, a potem na kary z 25 na liście IJF Hiszpanką Laią Talarn i
26 Portugalką Yahimą Ramirez. Niesamowitą dramaturgię miał finał z 54 Holenderką Karen Stevenson, na co dzień w kraju trenującą z tak świetnymi zawodniczkami jak Guusje Steenhuis i Marhinde Verkerk. Beata Pacut przegrywała z Holenderką na waza-ari, ale odrobiła straty, a o jej wygranej przesądził jeden żółty kartonik przy nazwisku rywalki. Radość w polskiej reprezentacji była ogromna.
W niedzielę punktowała też Katarzyna Furmanek, która zajęła 7 miejsce w wadze +78kg. Niestety w walce repesażowej z Litwinką Sandrą Jablonskyte Polka doznała urazu kolana. Walka zaczęła się korzystnie dla Litwinki, która założyła trzymanie, ale po 9 sek zostało przerwane. Sekundę później Katarzyna Furmanek straciłaby yuko. Ale na tablicy dalej był remis. Ambitnie walcząca polska zawodniczka wyszła na prowadzenie, bowiem wykonała akcję ocenioną na yuko. 35 sek przed końcem przeciwniczka też zdobyła yuko, a kara dla Polki na 16 sek przed końcem sprawiła, że był remis. Mimo potwornego bólu, niemalże na 1 nodze Kasia Furmanek dalej walczyła, ale w dogrywce już nie dała rady.
Łącznie polskie judoczki zdobyły w Warszawie 4 medale – 3 złote i 1 brązowe. Od wielu lat nie było tak świetnego występu. Do tego walki o brąz przegrały półfinalistki wagi -52kg Agata Perenc i Karolina Pieńkowska. Niewiele brakowało do 6 krążków. Wreszcie 7 lokata Katarzyny Furmanek. Gratulacje dla polskiego zespołu.